Friday 5 September 2014

Andrew Atroshenko

Dziękujmy zbiegom okoliczności.
Właśnie, przeszukując Google pod kątem degasowskich baletnic, które mogłabym umieścić na nowym nagłówku, natrafiłam na prawdziwą perełkę. Konkretniej tę poniżej. Wiedziałam, że nie było siły, która sprawiłaby, że jej autorem okazałby się pan Edgar, więc zaczęłam poszukiwania. Rezultat? To baletnica autorstwa Andrew Atroshenko.

http://4.bp.blogspot.com/-wLZW1rIMolo/T3Lf56vFyYI/AAAAAAAA5YM/clNk6JXdWh8/s1600/Andrew+Atroshenko+%25287%2529.jpg





   



       Z tego, co sugeruje Internet, nie jest to jednak zbyt znany twórca, co naprawdę bardzo, bardzo mnie boli. Jego prace są naprawdę fantastyczne i w stu procentach zasługują, by   maglować ich tytuły w podręcznikach do historii sztuki. W porównaniu chociażby do znacznej   części abstrakcji, które akurat miejsce we wspomnianych podręcznikach mają, choć nie powinny. W większości przypadków nie nadają się nawet na wzory do bielizny pościelowej.


Odezwał się we mnie duch osoby nie znoszącej abstrakcji.

O panu Atroshenko nie krąży zbyt wiele informacji. Rezultat jest więc raczej przykry: tym razem praktycznie nie będzie żadnych faktów. Będą natomiast obrazy - większość, na które naprędce wpadłam, przeglądając Galerię Google. Z kolei już niedługo na moim Tumblrze zawita akcja Paintings (Obrazy) + Associations (Skojarzenia), w ramach której również zobaczycie kilka innych dzieł tego autora. Czyli w sumie nie będzie tak źle, prawda?

http://www.slidespost.com/media/images/1296829260.jpg









Andrew Atroshenko jest romantycznym impresjonistą.
Urodził się w 1965 w Pokrovsku, Rosji. Po ukończeniu nauk w jednej z najbardziej prestiżowej szkół na świecie, Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu, przyjął zaproszenie grupy "Bay Arts", zamieszkał w Stanach Zjednoczonych i razem z nią brał udział w wystawach. Spędzony tam rok dał mu więcej, niż osiem lat spędzonych w petersburskiej Akademii. Jego największymi inspiracjami są żona i córka.

http://serginho1956.files.wordpress.com/2012/08/andrew0030.jpg









http://www.rogeryostgallery.com/fine-art/andrew-atroshenko/assets/large/into-the-light-atroshenko.jpg








         W każdym razie jestem naprawdę zachwycona obrazami Atroshenko. Aż nie wiem, czego mogłabym zazdrościć bardziej - takiego talentu czy urody większości modelek. Wprawdzie kobiety czasami zdają się trochę zbyt szczupłe (szczególnie widać to na przykładzie rąk), ale to w gruncie rzeczy drobiazg. Mały szczegół techniczny, zwłaszcza, że cała reszta jest po prostu świetna.

 
Jeśli zainteresowała Was postać i/lub twórczość Andrew Atroshenko, polecam przejrzeć te trzy strony - ArtOdyssey1, JWatsonFineArt i Cuded. Znajdziecie tam nie tylko krótkie notki o autorze (w języku angielskim), ale i obrazy, których tutaj nie pokazałam.

Tymczasem żegnam się i przepraszam, że przez nadzieję na komentarze kazałam Wam czekać tak długo. To było zdecydowanie nie w porządku. Wyszłam na osobę, która rzuca słowa na wiatr. Już nie będę. Słowo.

No comments:

Post a Comment